Zapić się na śmierć – kultura picia w Polsce

Polska. Kraj, gdzie wódka leje się szerzej niż woda.

Gdzie piwo pije się litrami, jakby było lekiem na całe zło. Gdzie dziecko wie, co to „ćwiarteczka”, zanim dowie się, co to epikryza. Gdzie abstynencja to dziwactwo, a kac – stan patriotyczny. Witamy w piekle. W narodowym rytuale samozatrucia.

1. Skala spożycia. Skala zapaści.

8,93 litra czystego alkoholu rocznie na głowę. To nie statystyka. To wyrok. Wódczany. Piwny. Nalewkowy. Każdy kieliszek to krok bliżej do choroby. Do szpitala. Do kostnicy.

87 litrów piwa na Polaka rocznie. Ile to jest? Wyobraź sobie: 6 skrzynek miesięcznie. Na każdego. Na babcię. Na studentkę. Na kierowcę tira. O czym to świadczy? O jednym. Że zamiast rozumu w głowie – mamy bąbelki. Zamiast dialogu – toast. Zamiast zdrowia – marskość.

2. Tradycja picia. Tradycja niszczenia.

Zwyczaje? Święta, imieniny, wesele, stypa. Wszystko z butelką na stole. Alkohol to nie dodatek. To obowiązek. To rytuał. To relikwia. Wódka w Polsce to nie napój – to dogmat.

„Ze mną się nie napijesz?” – pytanie rzucone z uśmiechem. A w istocie – brutalny test lojalności. Odmówisz – jesteś podejrzany. Nie swój. Nie do końca człowiek. Kto nie pije, ten kapuś. Ten sztywniak. Ten niekochany. I już jesteś poza nawiasem. Abstynencja? W tej kulturze to akt odwagi większy niż wspinaczka na Mount Everest.

3. Alkohol to rak. Nie metaforyczny. Medyczny.

Choroby? Proszę bardzo.

  • Marskość wątroby – standard.
  • Zawały, udary – codzienność.
  • Nowotwory – piersi, wątroby, jelita, jamy ustnej – czytelny rachunek za każdy toast.
  • Depresje, psychozy, demencje – cała paleta nieszczęścia.
  • Zaburzenia poznawcze, rozbite rodziny, dzieci w domach dziecka, przemoc domowa – tego już nawet nikt nie liczy.

Alkohol to legalna trucizna. Wciąga jak narkotyk. Niszczy jak wojna. Ale jest legalny. Ba – promowany. Reklamowany. Podawany z uśmiechem.

4. Popkultura? Nie. Propaganda etanolu.

Polski film? Upił się bohater? Jest bliższy widzowi. Pije? Jest swój chłop. Z charakterem. Z duszą.

– „To jest Polska i tu się pije!” – śmiech, brawa. Kraj pijackich memów. Kraj, gdzie Smarzowski pokazuje piekło alkoholizmu, a widzowie i tak tylko cytują: „Chleję, bo lubię!”

Muzyka? Piosenka biesiadna – hymn pijackiej euforii. Rap? „Piję, bo życie to syf.” Rock? „Whisky moja żono.” Wszystko – gloryfikacja upodlenia. Artyści stają się ambasadorami autodestrukcji. I to się klika. I to się sprzedaje.

Media społecznościowe? Instagramowe kieliszki. TikTokowe shoty. Młodzież uczona, że impreza bez alkoholu to porażka. Influencerzy? Picie to lifestyle. A abstynencja? To żałość.

5. Społeczna presja. Alkohol – paszport do normalności.

Nie pijesz? Masz problem. Może jesteś chory. Może sekta. Może wariat. Takie mamy społeczeństwo – wykluczamy nie tych, co piją, tylko tych, co nie chcą.

Dziecko widzi. Słyszy. Czuje. Jak dziadek wali flaszkę z wujkiem przy komuni. Jak ojciec siarczyście przeklina, bo piwo się rozlało. Jak matka mówi „wypij, będzie lepiej”. Uczymy alkoholizmu na etapie przedszkola.

6. Państwo bez kręgosłupa. System bez jaj.

Polityka alkoholowa w Polsce? Śmiech na sali. Tanie piwo w każdym Żabkolandzie. Wino w kiosku. Wódka na stacji. Akcyza śmieszna. Kontrola sprzedaży – żadna. Edukacja? Tylko na papierze.

Minister mówi: 200 chorób od alkoholu. I co z tego? Rząd dalej liczy zyski z akcyzy, a nie straty na onkologii.

7. Wnioski końcowe – brutalne. Ale prawdziwe.

Polska jest chora. Pijacka. Upośledzona społecznie przez własne nawyki. Mamy mentalność karczmy. Genetyczny głód procentów. I to nas zabija. Codziennie. Po cichu. Po butelce.

Czas przestać chlać. Czas przestać się z tego śmiać. Czas zacząć mówić językiem ostrym, niepoprawnym politycznie. Bo problem jest niepoprawny. Jest obrzydliwy. I zaraźliwy.

Alkohol nie jest „elementem kultury”. Jest jej rakiem.

I czas go wyciąć. Radykalnie. Bez znieczulenia.

Previous Post

Historia słowa MILF – od ulicznych żartów do kultury masowej

Next Post

Miliarderzy na dragach. Ketamina, ecstasy i grzybki rządzą Doliną Krzemową