Pamiętacie te filmy, gdzie haker w ciemnym pokoju wpisuje jakieś kody?
Ekran świeci na zielono. Cyfry spadają jak deszcz. W końcu pojawia się napis „DOSTĘP UZYSKANY” i bohater ma kontrolę nad całym światem.
Tak właśnie większość ludzi wyobraża sobie dark web. Tajemnicze miejsce pełne hakerów, handlarzy narkotyków i rządowych spisków. Miejsce, gdzie można kupić wszystko – od fałszywych paszportów po wynajęcie płatnego zabójcy.
Prawda jest o wiele bardziej nudna. I jednocześnie bardziej fascynująca.
Góra lodowa internetu
Internet, który znasz, to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Google indeksuje około 50 miliardów stron. Brzmi imponująco? To ledwie 4% całej sieci.
Pod spodem leży deep web – strony nieindeksowane przez wyszukiwarki. Twoje konto bankowe. Prywatne dokumenty na Google Drive. Wewnętrzne systemy firm. To około 7,500 terabajtów danych – ponad 400 razy więcej niż powierzchniowy internet. Nudne, ale legalne.
A na samym dnie? Dark web. Stanowi maksymalnie 5% całego internetu. Ale to właśnie o nim wszyscy mówią.
Dr Gareth Owen z University of Portsmouth spędził lata na badaniu dark webu. „Większość ludzi myśli, że to jakiś cyberpunkowy świat” – mówi mi przez szyfrowany komunikator.
„W rzeczywistości strony wyglądają jak internet z lat 90. Brzydkie. Powolne. Funkcjonalne.”
Jak wygląda prawdziwy dark web
Zapomnijcie o efektach specjalnych z Matrixa. Dark web to nie hakowanie Pentagonu jednym kliknięciem.
Żeby się tam dostać, potrzebujesz Tora. To przeglądarka, która ukrywa twój adres IP. Nazwa to skrót od „The Onion Router” – cebulowego routera. Twoje dane przechodzą przez kilka serwerów, jak warstwy cebuli. Każda warstwa usuwa jeden poziom informacji o tobie.
Pobierasz Tora jak każdą inną przeglądarkę. Instalujesz. Klikasz. I voilà – jesteś w ciemnej sieci.
Ale nie spodziewajcie się niczego spektakularnego. Strony ładują się wolno. Czasem wcale. Adresy wyglądają jak losowy ciąg liter: „3g2upl4pq6kufc4m.onion”. Nie ma tu ładnych nazw domen. Jest funkcjonalność.
Sarah Meiklejohn z University College London badała ruch w sieci Tor przez trzy lata. „Większość czasu to była nuda” – przyznaje. „Ludzie robią tam to samo co w zwykłym internecie. Czytają wiadomości. Piszą na forach. Sprawdzają pocztę.”
Ciekawostka: W 2024 roku średnio 2,7 miliona osób dziennie korzystało z dark webu, co pokazuje, jak bardzo ten ukryty świat internetu zyskał na popularności.

Co tam można znaleźć (legalnego)
Największym zaskoczeniem dark webu jest to, jak bardzo jest… normalny.
Wersje popularnych stron
Facebook ma swoją wersję na dark webie. BBC też. ProPublica – amerykańska redakcja śledcza – prowadzi tam jeden z najpopularniejszych serwisów. „Chcemy być dostępni dla ludzi, którzy żyją pod autorytarnymi rządami” – tłumaczy ich rzecznik.
New York Times uruchomił swoją stronę Tor w 2017 roku. „W niektórych krajach dostęp do niezależnych mediów to kwestia bezpieczeństwa” – mówią.
Biblioteki i archiwa
Część uniwersytetów udostępnia badania tylko przez Tor. Chcą chronić naukowców pracujących w reżimach autorytarnych.
Imperial Library to jedna z największych bibliotek dark webu. Ma ponad milion książek. Wszystko za darmo. To nie piractwo – to archiwum tekstów, które weszły do domeny publicznej.
Komunikatory i poczta
ProtonMail, SecureDrop, inne szyfrowane usługi. Dla dziennikarzy, aktywistów, zwykłych ludzi, którzy cenią prywatność.
SecureDrop to system, który pozwala anonimowo przekazywać dokumenty dziennikarzom. Używają go redakcje na całym świecie. Washington Post, Guardian, New York Times.
Fora dyskusyjne
Ludzie gadają o wszystkim. Polityka, gotowanie, sport, filmy. Bez cenzury. Bez śledzenia przez algorytmy.
Dread to coś jak Reddit dark webu. Tysiące użytkowników dyskutuje o wszystkim – od kryptowalut po ochronę prywatności. Administratorzy usuwają tylko spam i najgorsze treści.
Marcus Hutchins – ten sam, który zatrzymał atak wirusa WannaCry – spędził lata na forach dark webu. „Większość rozmów to była zwykła gadka” – opowiada.
„Ludzie narzekali na pracę, polecali filmy, dyskutowali o polityce. Jak wszędzie indziej.”
Dlaczego tam trafiają zwykli ludzie
Prywatność
Edward Snowden pokazał nam, jak bardzo jesteśmy śledzeni. Niektórzy ludzie po prostu nie chcą, żeby każde ich kliknięcie było zapisywane.
„Nie mam nic do ukrycia, ale to nie znaczy, że chcę być obserwowany” – tłumaczy mi jeden z użytkowników Tora. Mieszka w Niemczech. Pracuje w IT. Używa dark webu do czytania wiadomości.
Cenzura
W Chinach, Iranie, Rosji dostęp do niezależnych mediów jest ograniczony. Tor to często jedyny sposób na dostęp do prawdziwych informacji.
Raport Tor Project pokazuje, że liczba użytkowników z autorytarnych krajów rośnie każdego roku. W 2019 roku było ich pół miliona. W 2024 – ponad dwa miliony.
Zaskakujący fakt: Niemcy przejęły pierwsze miejsce pod względem liczby użytkowników Tora, wyprzedzając po raz pierwszy od lat Stany Zjednoczone. Amerykanie stanowią obecnie 21,43% użytkowników, Niemcy – 12,93%.
Zawód
Dziennikarze potrzebują anonimowych źródeł. Prawnicy – bezpiecznej komunikacji z klientami. Lekarze w niektórych krajach – dostępu do medycznych badań.
Maria Santos z Human Rights Watch używa Tora codziennie. „Pracuję z ludźmi, którzy ryzykują życie, przekazując mi informacje” – mówi. „Ich bezpieczeństwo zależy od mojej anonimowości.”
Temna strona rzeczywiście istnieje
Nie wszystko na dark webie jest legalne. Ale nie, nie można tam kupić bomb atomowych ani wynająć zabójców.
Czarne rynki
Silk Road był najsłynniejszy. Założył go Ross Ulbricht – młody libertarianin, który chciał stworzyć „wolny rynek”. Można tam było kupić narkotyki, fałszywe dokumenty, skradzione dane.
FBI zamknęło Silk Road w 2013 roku. Ulbricht dostał dożywocie. Ale nowe rynki pojawiały się jak grzyby po deszczu. AlphaBay, Wall Street Market, White House Market.
Wszystkie zostały w końcu zamknięte. Ale nowe wciąż powstają.
„To jak granie w kotka i myszkę” – mówi agent FBI, który prowadził operację przeciwko AlphaBay. „Zamykamy jeden rynek, powstają trzy nowe.”
Kradzież danych
Twoje dane osobowe prawdopodobnie są na sprzedaż na dark webie. Karta kredytowa? 5-10 dolarów. Numer ubezpieczenia społecznego? 15 dolarów. Pełne dane medyczne? 50 dolarów.
Nie jest to tak dramatyczne, jak pokazują filmy. Większość skradzionych kart to numery, które już nie działają. Albo mają niskie limity. Ale problem istnieje.
Malware i exploity
Hakerzy sprzedają narzędzia do ataków. Za kilka dolarów można kupić program, który włamie się do cudzego komputera. Za kilkaset – exploit, który wykorzysta lukę w systemie Windows.
Większość to bubel. Ale niektóre narzędzia są groźne.
Kto tam mieszka
Aktywiści i dziennikarze
W 2011 roku, podczas Arabskiej Wiosny, Tor stał się kluczowym narzędziem dla protestujących. W Syrii, Egipcie, Tunezji ludzie używali go do organizowania demonstracji i przekazywania informacji na Zachód.
„Bez Tora świat nie dowiedziałby się prawdy o tym, co działo się w Damaszku” – mówi syryjski dziennikarz, którego tożsamości nie mogę ujawnić.
Zwykli ludzie
Większość użytkowników Tora to normalni ludzie. W 2024 roku dziennie korzystało z niego średnio 2,5 miliona osób. Większość to nie przestępcy. To ludzie, którzy po prostu cenią prywatność.
Przestępcy
Tak, oni też tam są. Ale stanowią mniejszość. Chainalysis – firma analizująca ruch kryptowalut – szacuje, że tylko 2% transakcji na dark webie to handel narkotykami.
Demografia dark webu: Badanie Cornell University z 2019 roku ujawniło ciekawe statystyki: 84,7% użytkowników to mężczyźni, tylko 9,4% to kobiety. Największa grupa (23,5%) to osoby między 36 a 45 rokiem życia.
Służby specjalne
FBI, CIA, inne agencje mają swoje operacje na dark webie. Czasem łapią przestępców. Czasem same udają przestępców.
W 2016 roku FBI przejęło i przez miesiąc prowadziło jeden z największych serwisów z nielegalną pornografią. Żeby złapać użytkowników. Kontrowersyjne? Bardzo. Skuteczne? Też.
Jak działają pieniądze w ciemności
Bitcoin to waluta dark webu. Ale nie dlatego, że jest anonimowy. Blockchain to publiczna księga rachunkowa. Każda transakcja jest widoczna.
Problem w tym, że trudno połączyć adres bitcoinowy z konkretną osobą. To pseudoanonimowość, nie anonimowość.
Dlatego przestępcy przeszli na Monero. Ta kryptowaluta rzeczywiście ukrywa ślady transakcji. FBI przyznaje, że ma z nią problem.
„Monero to prawdziwy koszmar dla organów ścigania” – mówi były agent DEA.
„Z Bitcoinem zawsze możemy znaleźć jakiś ślad. Z Monero? Prawie niemożliwe.”
Cennik dark webu: Według najnowszych danych, karta kredytowa z saldem 5000 dolarów kosztuje zaledwie 110 dolarów. Pełne dane medyczne? 50 dolarów. Najdroższe są exploity do systemów – ich średnia cena to 5345 dolarów.
Największe mity rozwiewają się
Mit 1: „Dark web to tylko przestępcy”
Nieprawda. Facebook ma tam 1 milion aktywnych użytkowników miesięcznie. BBC obsługuje setki tysięcy czytelników. To nie brzmi jak przestępcze podziemie. Badania pokazują, że tylko 56,8% zawartości dark webu jest nielegalna.
Mit 2: „Można tam kupić wszystko”
Nie można. Większość „ofert” to oszustwa. Płatni zabójcy? Zwykle to policjanci albo oszuści. Broń atomowa? Śmieszne. Badania ujawniły, że 60% sprzedaży broni na dark webie pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, 25% z Europy.
Mit 3: „Samo wejście to przestępstwo”
W większości krajów używanie Tora jest całkowicie legalne. W USA Navy finansuje rozwój tego oprogramowania. W Niemczech rząd zachęca dziennikarzy do jego używania.
Mit 4: „Policja nie może nikogo złapać”
Silk Road, AlphaBay, Wall Street Market – wszystkie zostały zamknięte. Ross Ulbricht siedzi dożywotnio. Alexandre Cazes, założyciel AlphaBay, popełnił samobójstwo w tajskim więzieniu.
FBI ma swoje metody. I bardzo duże budżety.
Prawdziwe historie z podziemia
Historia pierwsza: Lekarz z Wuhan
Grudzień 2019 roku. Młody lekarz w chińskim szpitalu widzi dziwną chorobę. Płuca pacjentów wyglądają jak po ciężkiej grypie. Ale to nie jest grypa.
Próbuje ostrzec swoich kolegów. Pisze na WeChat. Posty są kasowane. Próbuje skontaktować się z zachodnimi mediami. Połączenia są blokowane.
W końcu ktoś radzi mu Tora. Przez dark web kontaktuje się z dziennikarzem z Washington Post. Opisuje objawy. Wysyła zdjęcia rentgenowskie.
To były jedne z pierwszych informacji o COVID-19, które dotarły na Zachód. Oficjalnie Chiny przyznały się do epidemii dopiero miesiąc później.
Historia druga: Dziewczyna z Teheranu
Nasrin ma 19 lat. Studiuje informatykę na uniwersytecie w Teheranie. Chce zostać programistką. Ale irańskie prawo nie pozwala kobietom na niektóre zawody techniczne.
Przez Tora kontaktuje się z zachodnią firmą IT. Pracuje zdalnie. Pisze kod. Za dolary, które przesyłają jej przez kryptowaluty.
„To moja jedyna szansa na normalne życie” – pisze mi przez szyfrowany komunikator. „Bez Tora byłabym skazana na siedzenie w domu i rodzenie dzieci.”
Historia trzecia: Amerykański żołnierz
Mike wrócił z Afganistanu z PTSD. Terapia nie pomagała. Leki powodowały skutki uboczne. Był bliski samobójstwa.
Na forum dark webu znalazł grupę weteranów, którzy przeszli przez to samo. Rozmawiali o wszystkim. O koszmarach. O złości. O tym, jak ciężko jest wrócić do normalnego życia.
„Nikt nie znał mojego prawdziwego imienia. Ale ci ludzie rozumieli mnie lepiej niż moja rodzina” – opowiada. „Uratowali mi życie.”
Teraz prowadzi własną grupę wsparcia na dark webie. Pomaga innym weteranom.
Walka z ciemną stroną
FBI ma specjalne jednostki do walki z cyberprzestępczością. Budżet? Setki milionów dolarów rocznie. Najlepsze programy. Najlepsi ludzie.
„Operation Onymous” w 2014 roku zamknęła 400 nielegalnych stron. „Operation Bayonet” w 2017 – kolejne setki. Ale nowe pojawiają się niemal natychmiast.
„To wyścig zbrojeń” – mówi agent FBI specjalizujący się w dark webie.
„Każda strona stale rozwija nowe metody. My uczymy się łapać przestępców. Oni uczą się nas unikać.”
Czasem policja przejmuje całe serwisy i prowadzi je miesiącami. Żeby zebrać dane o użytkownikach. To kontrowersyjne, ale skuteczne.
W 2017 roku holenderska policja przejęła Hansa – jeden z największych czarnych rynków. Prowadziła go miesiąc. Zebrała dane o 50 000 użytkownikach. Potem zamknęła serwis i aresztowała setki handlarzy na całym świecie.
Jak się chronić w ciemności
Jeśli zdecydujecie się zajrzeć na dark web, pamiętajcie o podstawowych zasadach bezpieczeństwa.
Nigdy nie pobierajcie plików
Mogą zawierać malware. Albo coś, co ujawni waszą prawdziwą tożsamość.
Nie włączajcie JavaScript
Może być używany do śledzenia. Tor Browser ma go domyślnie wyłączonego. Zostawcie to tak.
Używajcie VPN
Dodatkowa warstwa ochrony. VPN ukrywa fakt, że używacie Tora. Tor ukrywa, co robicie.
Nie logujcie się na swoje konta
Jeśli zalogujecie się na Facebooka przez Tor, stracicie anonimowość. To oczywiste, ale ludzie o tym zapominają.
Nie ufajcie nikomu
Na dark webie każdy może udawać kogoś innego. Ten miły sprzedawca? Może być policjantem. Ten pomocny haker? Może chcieć was oszukać.
James Johnson – ekspert od cyberbezpieczeństwa – ma prostą radę: „Traktujcie dark web jak dziki zachód. Fascynujący, ale niebezpieczny. I zawsze pamiętajcie, gdzie jesteście.”
Przyszłość ciemnej sieci
Tor się rozwija. Nowe wersje są szybsze i bezpieczniejsze. Ale rządy też nie śpią.
Chiny blokowały dostęp do Tora. Rosja próbowała. Iran wprowadził kary więzienia za używanie VPN-ów. Walka o wolność internetu trwa.
Nowe technologie
I2P, Freenet, inne sieci anonimowe. Są alternatywami dla Tora. Niektóre oferują lepszą prywatność. Inne – większą szybkość.
Rozwija się też technologia blockchain. Może pozwolić na stworzenie całkowicie zdecentralizowanego internetu. Bez serwerów. Bez punktów kontroli.
Quantum computing
Komputery kwantowe mogą złamać dzisiejsze szyfrowanie w sekundy. To perspektywa 10-20 lat, ale dark web już się przygotowuje. Rozwija nowe metody szyfrowania odporne na ataki kwantowe.
Przyszłość rynku: Eksperci przewidują, że globalny rynek dark webu osiągnie wartość 1,3 miliarda dolarów do 2028 roku, rosnąc w tempie 22,3% rocznie.
Regulacje prawne
Unia Europejska przygotowuje nowe przepisy o prywatności cyfrowej. USA rozważają regulację kryptowalut. Wielkie zmiany nadchodzą, które wpłyną na przyszłość dark webu.
Co z tego wszystkiego wynika
Dark web to narzędzie. Jak nóż – może kroić chleb albo ranić. Zależy, kto go używa i w jakim celu.
Dla jednych to przestępcze podziemie. Dla innych – ostatnia enklawa prywatności w świecie, gdzie każde kliknięcie jest śledzone. Prawda leży pośrodku.
Warto pamiętać jedną rzecz. Internet nie był tworzony jako miejsce całkowitej jawności. Miał być wolny. Otwarty. Bez cenzury. Dark web to przypomnienie tych ideałów.
Edward Snowden powiedział kiedyś:
„Tor to najważniejszy projekt technologiczny chroniący prywatność, który jest dziś używany. Używam Tora osobiście przez cały czas.”
W innym wywiadzie dodał: „Jeśli nie używasz Tora, robisz to źle.”
Dame Wendy Hall – jedna z pionierek internetu – ma inne spojrzenie: „Sieć ewoluuje. Zawsze ewoluowała. Dark web to część tej ewolucji. Nie wiem, czy dobra czy zła. Ale na pewno nieunikniona.”
Dark web będzie istnieć, dopóki ludzie będą cenić prywatność. A to znaczy – prawdopodobnie zawsze. Ten ukryty świat internetu pozostaje jedną z najbardziej kontrowersyjnych technologii naszych czasów.
Wartość ekonomiczna: Według najnowszych szacunków, dark web ma wartość rynkową przekraczającą 1,5 biliona dolarów, co czyni go lukratywnym centrum dla cyberprzestępców.
Skala problemu: W pierwszej połowie 2022 roku na dark webie odkryto ponad 15 miliardów skradzionych danych uwierzytelniających. To pokazuje skalę zagrożenia dla zwykłych użytkowników internetu.
Niesie ze sobą zarówno ogromne możliwości, jak i realne zagrożenia. Demokracja potrzebuje wolności słowa. Wolność słowa potrzebuje anonimowości. A anonimowość potrzebuje narzędzi takich jak Tor.
Końcowa refleksja: Edward Snowden ujął to dosadnie: „Szyfrowanie działa. Właściwie zaimplementowane silne systemy kryptograficzne to jedna z niewielu rzeczy, na których można polegać.”
Pytanie nie brzmi: czy dark web powinien istnieć. Pytanie brzmi: jak sprawić, żeby służył dobru, a nie złu.
I na to pytanie nikt jeszcze nie zna dobrej odpowiedzi.

