Pomponik. Plotek. Dwa raki toczące organizm, który i tak kona

Nie ma dziś dziennikarstwa. Jest tresura algorytmu.

Klik, lajki, banały, skandal. Plotka udaje informację, a słowo „dziennikarz” straciło resztki godności. Dawniej pisał Kapuściński, dziś „publikuje” anonimy z Pomponika. Tematy? Cycki celebrytki, rozwód celebryty, pies celebrytki – a potem domysł, sugestia, insynuacja. Żadnych faktów. Zero weryfikacji. Żerowanie na tanich emocjach i masowej ignorancji.

Nie ma zawodu – jest symulacja.

Pomponik i Plotek to nie media. To kioski z tanią pornografią emocjonalną. Redakcje to nie redakcje – to linie produkcyjne clickbaitów. Piszą dzieciaki bez warsztatu, bez doświadczenia, bez wiedzy. Nikt nie weryfikuje. Nie ma korekty. Nie ma odpowiedzialności. Jest tylko jedno pytanie: „ile weszło?”. Pomylisz nazwisko? Trudno. Zniszczysz komuś życie? Jeszcze lepiej – będzie follow-up. A może sam wymyślisz konflikt? Super! Drugi news gotowy.

Tabloid w masce dziennika. Obłuda totalna.

Dawniej news musiał być potwierdzony. Teraz wystarczy, że jest „mocny”. Dawniej plotka była wstydliwym szeptem. Teraz to sztandar informacyjny. Plotek to nie informacja – to symulacja wiedzy dla intelektualnych leni. Pomponik to nie dziennikarstwo – to cybernetyczny magiel. Pudel siedzi i szczeka. Na zamówienie.

Wojna kliknięć zabiła misję.

Media miały kiedyś rolę: patrzeć władzy na ręce. Dziś patrzą na biust influencerki. Dziennikarstwo miało być latarnią. Dziś jest neonem w lunaparku próżności. Rząd, opozycja, mafia – wszyscy mogą spać spokojnie. Bo najważniejsze jest, czy celebrytka była „bez stanika na premierze”.

Mózgi odbiorców są wypłukane.

Czytelnik nie chce wiedzy. Chce dramatu. Nie interesuje go Polska, interesuje go… Doda. Gdzie była, z kim była, czy się rozstała. Politykę i ekonomię zastąpiła top-lista stylizacji z Instagrama. Pomponikowe „newsy” budują obraz świata, w którym IQ nie przekracza temperatury pokojowej.

Efekt? Pandemia dezinformacji.

Ludzie nie odróżniają prawdy od konfabulacji. Nie czytają faktów – konsumują emocje. Skandal się klika, dementi już nie. Każdy nagłówek to manipulacja. Każde zdjęcie to prowokacja. Każdy tekst to pastisz dziennikarstwa. A w środku nie ma nic. Pustka, banał, śmieć.

Plotka jest jak wirus. Zakaża wszystko.

Nawet „poważne” media kopiują te praktyki. Zamiast śledztwa – konfetti. Zamiast analizy – mem. Reporterów zastąpili „redaktorzy treści”. Ich misja? Ładować w system jak najwięcej bełkotu z błyskotkami. Nieważne, co. Ważne, żeby się klikało.

Dziennikarz dziś to nie kontroler władzy. To podnóżek celebryty.

Nie zada pytania. Nie docieka. Nie wyjaśnia. Podaje komunikat z agencji PR jako newsa. Bez refleksji. Bez dystansu. Bez wstydu. Bo dziś już nie trzeba pisać dobrze. Wystarczy pisać głośno.

I w tym cały problem.

Pomponik i Plotek nie są objawem. Są chorobą. Niszczą dziennikarstwo od środka – wypalają etykę, profesjonalizm, misję. Robią z dziennikarza pajaca, a z mediów – cyrk. A my? My to konsumujemy. Bez oporu. Bez krytycyzmu. Bez refleksji.

Polska nie ma dziś mediów. Ma widowisko.

Prawdziwy dziennikarz? Wymarły gatunek. Gdzieś siedzi w piwnicy i pisze książkę, której nikt nie przeczyta. Bo wszyscy czytają, że „znana aktorka po raz pierwszy pokazała męża”. Dziennikarstwo umarło. Plotka go zabiła.

A na nagrobku? Logo Pomponika.

Previous Post

Kryzys męskości – czyli jak z rycerza powstał informatyk w kapciach

Next Post

Mózg w białym kitlu