Monika Kowalska, dyrektor marketingu w krakowskiej firmie IT, patrzy na kalendarz. Środa, 14:30. „Za półtorej godziny skończy się mój tydzień pracy” – mówi z uśmiechem. Od stycznia jej firma testuje czterodniowy tydzień pracy przy zachowaniu pełnej pensji. „Myślałam, że to żart, gdy prezes to ogłosił. Teraz nie wyobrażam sobie powrotu do starego systemu.”
To nie jest odosobniony przypadek. W całej Polsce coraz więcej firm eksperymentuje z skróconym tygodniem pracy. Inspiracją są badania z Islandii, Belgii czy Nowej Zelandii, które pokazują, że pracownicy mogą być równie wydajni w cztery dni, co w pięć. Ale czy polscy pracodawcy są gotowi na taką rewolucję?
Od Reykjaviku do Warszawy
Wszystko zaczęło się w 2015 roku w Islandii, gdzie rząd zdecydował się na największy na świecie eksperyment z czterodniowym tygodniem pracy. Objął 2500 pracowników sektora publicznego – od urzędników po strażaków. Wyniki były jednoznaczne: produktywność nie spadła, a samopoczucie pracowników znacznie się poprawiło.
„To był przełom w myśleniu o pracy” – mówi prof. Krzysztof Konecki z Uniwersytetu Łódzkiego, socjolog organizacji. „Okazało się, że mit o konieczności 40-godzinnego tygodnia pracy to tylko mit. Ludzie mogą pracować krócej i lepiej.”
W Polsce pierwszymi odważnymi były firmy technologiczne. Thinkific Poland, krakowska spółka zajmująca się platformami edukacyjnymi, wprowadziła czterodniowy tydzień już w 2022 roku. „Walczyliśmy o najlepszych programistów z całym światem” – tłumaczy CEO Adam Kowalczyk. „Czterodniowy tydzień był naszą bronią w tej walce.”
Liczby nie kłamią
Wyniki polskich eksperymentów są obiecujące. Badanie przeprowadzone przez Instytut Badań Rynku Pracy na zlecenie Ministerstwa Rozwoju objęło 47 firm, które testowały skrócony tydzień pracy przez co najmniej sześć miesięcy. 78 procent pracodawców stwierdziło, że produktywność pozostała na tym samym poziomie lub wzrosła. Jednocześnie 89 procent pracowników deklarowało lepsze samopoczucie i mniejszy stres.
„Najważniejszym odkryciem było to, że ludzie nie pracują wolniej – pracują mądrzej” – komentuje dr Agata Stachowiak z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, która nadzorowała badanie. „Eliminują niepotrzebne spotkania, ograniczają czas spędzany w mediach społecznościowych, lepiej planują zadania.”
Konkretne liczby robią wrażenie: średni czas spędzany na nieformalnych rozmowach w biurze spadł z 87 minut dziennie do 34 minut. Liczba spotkań zmniejszyła się o 23 procent, ale ich efektywność wzrosła o 31 procent. Pracownicy rzadziej chorują – absencja chorobowa spadła średnio o 15 procent.
Rewolucja w rekrutacji
Katarzyna Nowak, HR-owiec z warszawskiej agencji reklamowej, która rok temu przeszła na czterodniowy tydzień, nie może narzekać na brak chętnych do pracy. „Liczba aplikacji na nasze oferty pracy wzrosła trzykrotnie” – opowiada. „Ludzie piszą wprost: ‘Kandyduję, bo macie krótszy tydzień pracy’.”
To nie dotyczy tylko młodych. 45-letni Marcin Wiśniewski, księgowy z Gdańska, zmienił pracę głównie ze względu na krótszy tydzień. „Mam dwójkę nastolatków i żonę, która też pracuje pełen etat. Piątki z dziećmi to skarb. Mogę je odwieźć do szkoły, odebrać, pomóc w lekcjach. To bezcenne.”
Firmy wykorzystują czterodniowy tydzień jako magnes na talenty. Na portalu Pracuj.pl przybywa ofert z hasłem „praca 4 dni w tygodniu”. W 2023 roku było ich 156, w 2024 – już 423, a w pierwszym półroczu 2025 – ponad 300.
Piątki wolne, czyli jak?
Sposobów na wdrożenie czterodniowego tygodnia jest kilka. Najpopularniejszy w Polsce to „4×8″ – cztery dni po osiem godzin pracy, łącznie 32 godziny tygodniowo przy zachowaniu pełnej pensji. Drugą opcją jest „4×10″ – cztery dni po dziesięć godzin, czyli 40 godzin w skróconym czasie.
„Model 4×8 sprawdza się lepiej w pracy umysłowej, 4×10 w fizycznej” – tłumaczy dr Stachowiak. „Niemożliwe jest utrzymanie wysokiej koncentracji przez 10 godzin, jeśli pracujesz przy komputerze. Z drugiej strony, jeśli jesteś mechanikiem, dodatkowe dwie godziny dziennie to nie problem.”
Warszawska kancelaria prawna Kowalski & Partners wybrała model hybrydowy. „W poniedziałki, wtorki i środy pracujemy normalnie po osiem godzin. Czwartek to dzień intensywny – 10 godzin. Piątek mamy wolny” – opisuje wspólnik Tomasz Kowalski. „Czwartkowe marathony były trudne na początku, ale teraz wszyscy się przyzwyczaili.”
Czytaj też: „Gdy robot przejmie twoją pracę”
Nie dla każdego
Czterodniowy tydzień pracy to nie rozwiązanie uniwersalne. Problemy mają przede wszystkim firmy usługowe, które muszą obsługiwać klientów przez pięć dni. „Nie możemy zamknąć sklepu w piątek, bo konkurencja będzie otwarta” – mówi Jerzy Kowalczyk, właściciel sieci sklepów zoologicznych w Lublinie.
Rozwiązaniem może być system zmianowy. Połowa zespołu ma wolne piątki, druga połowa – poniedziałki. „To skomplikowane logistycznie, ale możliwe” – przekonuje konsultant ds. organizacji pracy Paweł Michalski. „Wymaga jednak więcej planowania i komunikacji.”
Sceptyczni pozostają przedstawiciele tradycyjnych branż. „To może działać w IT, ale nie na budowie” – argumentuje Stanisław Nowak, dyrektor firmy budowlanej z Katowic. „Nie możemy zostawić placu budowy na trzy dni. To kwestia bezpieczeństwa i terminów.”
Eksperci podkreślają jednak, że wiele zawodów można dostosować. „Pielęgniarki w Islandii też pracują cztery dni. Lekarze w Belgii też. To kwestia organizacji” – mówi prof. Konecki.
Rodzice odetchnęli
Największymi beneficjentami czterodniowego tygodnia są rodzice małych dzieci. Anna Kowalska, 34-letnia programistka z Wrocławia i matka 6-letniej Zosi, opisuje to jako „rewolucję w życiu rodzinnym”.
„Piątki spędzam tylko z córką. Chodzę na wywiadówki, lekarza, do parku. Nie jestem spiętą matką, która po pracy ma tylko siłę na kolację i kąpiel” – opowiada Anna. „Zosia też jest szczęśliwsza. Ma mamę, która nie myśli o mailach.”
Psycholożka rodzinna dr Magdalena Kozak z Uniwersytetu Warszawskiego potwierdza pozytywny wpływ na relacje rodzinne. „Rodzice mają więcej czasu na świadome rodzicielstwo. To nie tylko ilość, ale przede wszystkim jakość tego czasu” – mówi ekspertka.
Badanie przeprowadzone wśród 200 rodzin pracujących w systemie czterodniowym pokazuje jednoznaczne wyniki: 82 procent rodziców stwierdziło poprawę relacji z dziećmi, 76 procent – z partnerem. Tylko 4 procent chciałoby wrócić do pięciodniowego tygodnia.
Związki zawodowe się budzą
Związki zawodowe zaczynają dostrzegać potencjał czterodniowego tygodnia. „To naturalna ewolucja walki o prawa pracownicze” – mówi Krzysztof Inglot, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Region Mazowsze. „Najpierw walczyliśmy o 8-godzinny dzień pracy, potem o weekendy. Teraz czas na krótszy tydzień.”
W lipcu 2025 roku „Solidarność” ogłosiła kampanię „Piątek dla rodziny”, domagając się wprowadzenia czterodniowego tygodnia w sektorze publicznym. „Zaczniemy od urzędów, potem szpitale i szkoły” – zapowiada Inglot.
Pierwszymi testują urzędy gmin. Urząd Miasta w Zakopanem od marca pracuje w systemie czterodniowym. „Mieszkańcy początkowo protestowali, ale szybko się przekonali” – mówi burmistrz Leszek Dorula. „Urzędnicy są bardziej zmotywowani, załatwiają sprawy szybciej. W poniedziałki mamy nawet większą liczbę petentów niż wcześniej w piątki.”
Generacyjny podział
Badania pokazują wyraźne różnice pokoleniowe w podejściu do czterodniowego tygodnia. Pokolenie Z (urodzeni po 1995 roku) jest najbardziej entuzjastyczne – 89 procent popiera tę ideę. Millenialsi (1981-1995) to 76 procent poparcia. Generacja X (1965-1980) jest bardziej sceptyczna – 54 procent za.
„Młodzi mają inne priorytety niż poprzednie pokolenia” – tłumaczy socjolog prof. Konecki. „Dla nich work-life balance to nie luksus, ale podstawa. Nie chcą żyć, żeby pracować.”
42-letni Janusz Kowalski, manager w firmie logistycznej, początkowo był przeciwny. „Myślałem, że to fanaberia młodych. Ale gdy zobaczyłem, że firma nie zbankrutowała, a ja mogę w piątki jeździć na ryby, zmieniłem zdanie” – przyznaje.
Wyzwania dla gospodarki
Ekonomiści są podzieleni co do wpływu czterodniowego tygodnia na polską gospodarkę. Optymistyczne scenariusze mówią o wzroście produktywności i szczęścia społecznego. Pesymistyczne ostrzegają przed spadkiem konkurencyjności.
„Jeśli wszyscy przejdą na cztery dni, nie ma problemu” – argumentuje prof. Elżbieta Mączyńska, ekonomistka z SGH. „Problem pojawi się, jeśli tylko część firm to zrobi. Klienci mogą uciekać do konkurencji otwartej w piątki.”
Inni eksperci wskazują na pozytywne efekty uboczne. „Ludzie z dodatkowymi wolnymi dniami więcej konsumują – chodzą do restauracji, kin, na zakupy” – mówi dr Tomasz Mickiewicz z London Business School. „To może pobudzić całą gospodarkę.”
Przyszłość już tu jest
Rząd Donalda Tuska zapowiedział pilotażowy program wprowadzania czterodniowego tygodnia w wybranych urzędach. „To nie jest fanaberia, to przyszłość pracy” – mówił premier podczas konferencji prasowej w maju 2025 roku.
Program ma objąć 20 urzędów w różnych miastach. Wyniki będą monitorowane przez rok, a następnie rząd zdecyduje o ewentualnym rozszerzeniu na cały sektor publiczny.
„Polska ma szansę być pionierem w Europie Środkowo-Wschodniej” – mówi dr Stachowiak. „Kraje nordyckie pokazały drogę, teraz my możemy ją podążyć.”
Monika Kowalska z początku artykułu już wie, że nie wróci do starego systemu. „Moja firma ogłosiła, że czterodniowy tydzień zostaje na stałe. W piątek idę z córką do zoo. W poniedziałek wracam do pracy wypoczęta i zmotywowana. To nie utopia – to nowa rzeczywistość.”
Jak wdrożyć czterodniowy tydzień pracy?
Kroki dla pracodawców:
- Pilotaż – zacznij od 3-miesięcznego testu w jednym dziale
- Pomiar produktywności – monitoruj wyniki przed i po wprowadzeniu
- Komunikacja z klientami – przygotuj ich na zmiany w dostępności
- Optymalizacja procesów – wyeliminuj niepotrzebne spotkania i zadania
- Elastyczność – dostosuj model do specyfiki branży
Modele do wyboru:
- 4×8 – cztery dni po 8 godzin (32h tygodniowo)
- 4×10 – cztery dni po 10 godzin (40h tygodniowo)
- Hybrydowy – różne godziny w różne dni
- Zmianowy – część zespołu ma wolne piątki, część poniedziałki
