Kasia Nowak, 26-letnia marketingowiec z Warszawy, patrzy na zegarek. 17:00. „Pa, idę do domu” – mówi do zaskoczonego szefa, który właśnie przyszedł z kolejnym „pilnym” zadaniem. „Ale to musi być gotowe na jutro!” – protestuje. „To zadanie dostałam o 16:30. Mój dzień pracy kończy się o 17:00. Jutro rano pierwszą rzeczą się tym zajmę” – odpowiada spokojnie Kasia i pakuje laptopa.
Jeszcze trzy lata temu taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia. Młody pracownik nigdy nie odważyłby się odmówić szefowi nadgodzin. Dziś coraz więcej młodych Polaków robi dokładnie to samo co Kasia – wykonuje tylko to, za co są płaceni. Nie więcej, nie mniej. To zjawisko, które psychologowie i socjologowie nazywają „cichym rezygnowaniem”.
Pokolenie granic
„Nie rezygnuję z pracy, rezygnuję z kultury wyzysku” – tłumaczy Tomasz Kowalski, 24-letni programista z Krakowa. Od roku ściśle przestrzega granic: koniec pracy o 16:00, telefon służbowy wyłączony po godzinach, weekendy bez maili. „Starsi koledzy patrzą na mnie jak na wariata. Ale ja mam życie poza pracą.”
To nie jest lenistwo ani brak ambicji. To świadoma decyzja młodego pokolenia, które odmawia kultury „hustle culture” – nieustannej pracy ponad siły. Według badania przeprowadzonego przez Pracuj.pl na początku 2025 roku, 67 procent pracowników w wieku 18-30 lat deklaruje, że nie wykonuje zadań poza swoimi obowiązkami bez dodatkowego wynagrodzenia.
„Pokolenie Z wyrosło obserwując wypalenie swoich rodziców” – tłumaczy dr Anna Drabik, psycholożka pracy z Uniwersytetu SWPS. „Widzieli ojców, którzy wracali z pracy o 21:00, matki załamane presją wielozadaniowości. Nie chcą powtarzać tych błędów.”
Granice jako forma protestu
Młodzi pracownicy nie organizują strajków, nie piszą petycji. Protestują inaczej – wykonując dokładnie tyle, ile wynika z umowy o pracę. „To elegancka forma oporu” – mówi prof. Krzysztof Konecki z Uniwersytetu Łódzkiego, socjolog organizacji. „Nie można ich zwolnić, bo wykonują swoje obowiązki. Ale też nie można ich wykorzystywać.”
Michał Wiśniewski, 27-letni analityk z Poznania, opisuje swoje podejście: „Przez pierwszy rok w firmie robiłem wszystko, co kazali. Zostawałem do 20:00, pracowałem w weekendy. Efekt? Coraz więcej obowiązków, ta sama pensja, wypalenie. Teraz robię dokładnie to, co jest w opisie stanowiska. I nie więcej.”
To nie dotyczy tylko młodych buntowników. Anna Kowalska, 29-letnia prawniczka z Warszawy, matka małego dziecka, również zmieniła podejście. „Kiedyś zostałabym do północy, żeby skończyć sprawę. Teraz kończę o 17:00 i idę po dziecko do żłobka. Sprawa poczeka do jutra. Żadna umowa nie jest warta tego, żebym nie widziała córki.”
Szefowie w szoku
Polscy menedżerowie są zaskoczeni nowym podejściem młodych pracowników. „Nie rozumiem tego pokolenia” – mówi Janusz Kowalczyk, 52-letni dyrektor firmy budowlanej z Gdańska. „W moich czasach, jak szef kazał zostać, to się zostawało. Punktualnie o 17:00 młodzi pakują się i wychodzą. Nawet nie pytają, czy coś pilnego.”
Badanie przeprowadzone przez Hays Poland wśród 500 menedżerów pokazuje, że 74 procent z nich uważa postawę młodych za „brak zaangażowania”. Jednocześnie 58 procent przyznaje, że młodzi pracownicy są równie produktywni w wyznaczonych godzinach pracy.
„Problem nie leży w młodych, ale w naszym zarządzaniu” – mówi Katarzyna Nowak, HR-owiec z 15-letnim stażem. „Przez lata przyzwyczailiśmy się, że pracownicy będą kompensować nasze błędy w planowaniu nadgodzinami. Teraz musimy nauczyć się lepiej organizować pracę.”
Granice w praktyce
Jak wygląda ciche rezygnowanie na co dzień? Kasia z początku artykułu opowiada o swoich zasadach: „Nie odbieram telefonów służbowych po 18:00. W weekendy nie czytam maili. Nie biorę dodatkowych projektów bez podwyżki. Nie zastępuję chorych kolegów za darmo.”
To oznacza konkretne zachowania: laptop zostaje w biurze, aplikacje służbowe są usuwane z prywatnego telefonu, urlop to rzeczywiście czas wolny od pracy. „Pierwsze tygodnie były trudne” – przyznaje Tomasz z Krakowa. „Szef dzwonił wieczorami, pisał na WhatsApp. Ale nie odpowiadałem. Po miesiącu się przyzwyczaił.”
Młodzi pracownicy uczą się również mówić „nie”. „Gdy szef prosi o coś pilnego na koniec dnia, pytam: które z moich dzisiejszych zadań mam przełożyć na jutro?” – mówi Michał z Poznania. „To nie jest arogancja, to planowanie. Mam 8 godzin dziennie, nie 12.”
Czytaj też: „Wypalenie zawodowe w wieku 25 lat”
Wpływ na firmy
Ciche rezygnowanie zmusza firmy do przemyślenia organizacji pracy. Warszawska agencja reklamowa Creativity Lab była zmuszona zatrudnić dwóch dodatkowych pracowników, gdy młodzi przestali pracować po godzinach.
„Na początku byłem wściekły” – przyznaje założyciel agencji Paweł Michalski. „Myślałem, że młodzi są leniwi. Potem zrozumiałem, że problem leży w nas. Przyzwyczailiśmy się do darmowych nadgodzin. To nie jest zdrowy model biznesowy.”
Niektóre firmy zmieniają strategię. Krakowska firma IT wprowadziła jasne zasady: żadnych spotkań po 16:00, żadnych maili w weekendy, pilne zadania planowane z wyprzedzeniem. „Produktywność nie spadła, a absencja chorobowa zmalała o 30 procent” – mówi HR manager Agata Kowalska.
Młodzi kontra starsi
W firmach dochodzi do międzypokoleniowych konfliktów. Starsi pracownicy, przyzwyczajeni do kultury nadgodzin, krytykują młodszych kolegów.
„Widzę, jak 50-letni kolega zostaje do 19:00, a ja wychodzę punktualnie o 17:00″ – opisuje Kasia z Warszawy. „Czuję na sobie jego spojrzenie. Ale to nie mój problem, że on nie umie wyznaczyć granic.”
Psycholożka dr Drabik tłumaczy, że to klasyczny konflikt wartości. „Starsze pokolenie wychowano w przekonaniu, że ciężka praca to cnota sama w sobie. Młodzi myślą efektywnie – po co pracować 10 godzin, skoro można zrobić to samo w 8?”
Rodzice się cieszą
Paradoksalnie, rodzice młodych pracowników często popierają ich postawę. „Cieszę się, że syn nie popełnia moich błędów” – mówi Małgorzata Nowak, 54-letnia księgowa z Lublina. „Ja przez 30 lat harował jak koń. Efekt? Wypalenie, problemy zdrowotne, rozwód. Syn ma rację, że chroni swoje życie prywatne.”
Badanie CBOS pokazuje, że 58 procent rodziców popiera postawę dzieci, które odmawiają nadgodzin. „To pierwsza generacja, która ma większe wsparcie rodziców niż opór” – komentuje socjolog prof. Konecki.
Nie wszędzie tak samo
Ciche rezygnowanie nie jest równomiernie rozpowszechnione w Polsce. Największe nasilenie występuje w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu – miastach z konkurencyjnym rynkiem pracy. W mniejszych miejscowościach młodzi są bardziej skłonni do ustępstw.
„W Warszawie, jak szef mi nie odpowiada, znajdę nową pracę w tydzień” – mówi Tomasz z Krakowa. „W Kielcach mój kuzyn nie ma takiego luksusu. Miejsca pracy są na wagę złota.”
Różnice widać też między branżami. W IT, marketingu i finansach młodzi dyktują warunki. W handlu, gastronomii czy logistyce wciąż dominuje kultura nadgodzin.
Związki zawodowe się budzą
Związki zawodowe dostrzegają potencjał w ruchu cichego rezygnowania. „To naturalna reakcja na lata wyzysku” – mówi Krzysztof Inglot z NSZZ „Solidarność”. „Młodzi robią to, czego związki nie potrafiły wywalczyć – egzekwują przestrzeganie Kodeksu pracy.”
Niektóre związki organizują kampanie edukacyjne, tłumacząc młodym ich prawa. „Wielu młodych nie wie, że pracodawca nie może zmuszać do nadgodzin” – mówi związkowiec Anna Kowalska. „Edukujemy ich, jak mówić ‘nie’ zgodnie z prawem.”
Efekt domina
Ciche rezygnowanie zaczyna wpływać na starszych pracowników. „Widzę, jak młodzi wychodzą punktualnie i nic im się nie dzieje” – mówi 45-letni Marek Wiśniewski, manager z Poznania. „Zacząłem się zastanawiać, czy ja też nie powinienem tak robić.”
W niektórych firmach starsi pracownicy uczą się od młodszych, jak wyznaczać granice. „To pierwszy raz w historii, gdy młodzi uczą starszych work-life balance” – komentuje dr Drabik.
Przyszłość pracy
Eksperci przewidują, że ciche rezygnowanie to nie przejściowa moda, ale trwała zmiana na rynku pracy. „Firmy, które się nie dostosują, będą miały problem z zatrzymaniem młodych talentów” – ostrzega prof. Konecki.
Już teraz w ofertach pracy pojawiają się hasła: „bez nadgodzin”, „szanujemy work-life balance”, „praca kończy się o 17:00″. To odpowiedź firm na oczekiwania młodego pokolenia.
Kasia z początku artykułu nie żałuje swojej decyzji. „Pracuję wydajnie przez 8 godzin, potem żyję swoim życiem. Chodzę na siłownię, spotykam się z przyjaciółmi, czytam książki. Jestem szczęśliwsza i, paradoksalnie, lepszą pracownicą.”
Jej szef początkowo protestował, ale ostatecznie się przystosował. „Nauczył się lepiej planować. Teraz pilne zadania dostajemy rano, nie o 16:30. Wszyscy na tym zyskali.”
Jak wprowadzić zdrowe granice w pracy?
Praktyczne wskazówki:
- Wyznacz jasne godziny pracy i ich przestrzegaj
- Naucz się mówić „nie” dodatkowym zadaniom bez rekompensaty
- Usuń aplikacje służbowe z prywatnego telefonu
- Nie sprawdzaj maili po godzinach – świat nie zawali się do jutra
- Planuj urlop bez pracy – naprawdę odpoczywaj
- Komunikuj swoje granice jasno i uprzejmie
- Pamiętaj: to nie egoizm, to higiena psychiczna