Nie będzie dziś miło. Nie będzie ironicznie. Będzie jak trzeba – po nazwisku. Bo sprawa nie jest błaha. Ajemge1, czyli Jakub Wtykło, to symbol wszystkiego, co w internecie poszło w złą stronę. Nowa forma sutenerstwa. Na żywo. W HD. Z donate’ami.
Platformy? Twitch, Kick, TikTok, X. Gdzie klikniesz, tam jego twarz. Tam jego “aktorzy”. A raczej ofiary. Bo jego content nie opiera się na talencie. Nie opiera się na pomyśle. On opiera się na słabych ludziach. Najczęściej kobietach. Czasem gejach. Czasem dzieciakach z Tinderów.
Widzowie zamawiają. Dosłownie. Przez fejkowe konta, przez randkowe aplikacje. Adres ajemge zna każdy. Ktoś przychodzi. Często nieświadomy. Pół godziny później już wiadomo: jesteś na streamie. Kamera, alkohol, komentarze. Mniej bystre zostają. Te spragnione atencji – rozbierają się. On przytula, całuje, wciąga pod biurko. Show trwa.
A potem klasyka. Ojciec dzwoni. Matka płacze. Wstyd, płacz, wychodzenie z kadru. I kolejna dziewczyna na następny dzień. Cyrk bez końca. Ajemge1 jako rzeźnik emocjonalny. Mistrz upadku godności. Tytan obrzydliwości.
Najgłośniej było ostatnio – Olga. Pijana, rozchwiana, chora. Sama przyznała – borderline. Ale Wtykło to nie obchodzi. „Jest content – jedziemy.” Weszła pod biurko. Seks oralny – 500 zł. Potem on – rewanż, też 500 zł. Tłum bije brawo. Twitch bije banem (albo i nie). Dziesiątki tysięcy widzów patrzy. Wciągnięci jak w reality show z piekła rodem.
Ojciec dzwoni – „wypierdalaj”. Matka błaga – „wracaj do domu”. Policja przyjeżdża – zabiera dziewczynę do hotelu. Widzowie komentują, śmieją się, grzeją klipy.
I co? I nic. Dwa dni później Olga wraca. Znów na streamie. Znów robi za content. Bo wiecie – rozgłos. Bo TikTok. Bo sława.
Nie. Nie chcę już słyszeć, że „one są świadome”. Że „same przyszły”. Świadomość w pijanym, rozchwianym umyśle to żart. Zwłaszcza pod wpływem tysięcy ludzi, kamer i donate’ów. To manipulacja, nie wolna wola. Wtykło wie, co robi. I dlatego robi to z zimną krwią.
Bo to się klika. Bo nikt nie reaguje. Bo można. Można upokorzyć kobietę, można złamać chłopaka. Można zniszczyć komuś reputację, rodzinę, psychikę. W zamian dostaje się fejm. Suby. Walki w Prime MMA.
Rak internetu. Gnijąca narośl polskiej kultury młodzieżowej. Gość, który dla paru lajków wypłucze ludzką godność jak brudne majtki.
Ale hej – przecież to tylko content, nie?
Otóż nie. To patologia. I kiedyś, prędzej czy później, ktoś się przez to naprawdę zabije. Bo moralniak nie zawsze przychodzi po trzech dniach. Czasem po trzech miesiącach. Albo trzech latach. Tylko że wtedy już nie będzie komu robić donejtów.
Ajemge1 nie powinien być sławny. Powinien być rozliczony.
Z jego „gościnnych” transmisji nie zostaną lajki. Zostaną traumy. I ślad po nowotworze, który przez lata nikt nie chciał wyciąć.

